Zobacz 3 odpowiedzi na zadanie: Mam narysować komiks na polskimacie jakieś pomysły co mogę narysować?
Zarys teorii i historii zjawiska. Główne nurty ontologii komiksu. Szczególne odmiany komiksu. Komiks w ujęciu wybranych zagadnień z zakresu medio-, kulturo- i literaturoznawstwa. Historia opowieści obrazkowych na świecie. Zarys dziejów komiksu w Polsce (do 1989 r.) Najważniejsze informacje o polskim rynku komiksowy w latach 1990-2010.
Zobacz 6 odpowiedzi na pytanie: O czym można zrobić prezentacje? Systematyczne pobieranie treści, danych lub informacji z tej strony internetowej (web scraping), jak również eksploracja tekstu i danych (TDM) (w tym pobieranie i eksploracyjna analiza danych, indeksowanie stron internetowych, korzystanie z treści lub przeszukiwanie z pobieraniem baz danych), czy to przez roboty, web
O Kotlecie, który został uwięziony na bezludnej wyspie, dostaje list w butelce, wchodzi do tej butelki, dociera do jakiegoś cywilizowanego miejsca. Tam poznaje piękną Panią Schabową, zakochuje się w niej, biorą ślub, a na koniec ktoś brutalnie pożera Panią S., a Kotlet pleśnieje i umiera w tęsknocie za ukochanym mięsem.
Powrót na „Discovery” „Odyseja kosmiczna 2010” Arthura C. Clarke’a nie jest typowym sequelem (sam autor nigdy nie chciał, by tak ją postrzegano). Co nie zmienia faktu, że nie ma sensu się za nią brać bez znajomości wcześniejszej odsłony. Superpolicjanci w supermieście – po raz drugi
W tym wpisie podpowiem Ci jak stworzyć ciekawą i profesjonalną prezentację od strony wizualnej. Skupimy się na estetyce i formie. Zakładam, że wiesz już o czym chcesz zrobić prezentację i szukasz dla tych informacji ładnej oprawy. Zobacz na jakie elementy warto wtedy zwrócić uwagę. Na końcu wpisu znajdziesz też 3 BONUSY:
Jak narysować taki komiks? propozycja sytuacji. Pomysł na komiks na jeden z wybranych tematów: kultura osobista nastolatkow. kultura fizyczna w moim domu. kultura kierowcow i pieszych. kultura przy stole. kultura-pojecie wieloznaczne. 0 ocen | na tak 0%. 0.
Z komiksu „Kajko i Kokosz. Sztuka latania” przede wszystkim można się nauczyć, że nie należy porzucać własnych marzeń, nawet jeśli na drodze do ich spełnienia stoją liczne przeszkody. Przykładem tego jest kasztelan Mirmił, który chciał się nauczyć latać.
O! Złota prostoto!Niech idą w las dziewczyny , która pierwsza dzban malin przyniesie, weźmiesz za żonęAch pełno malin-a jakie różowe! Jak usta Kirkora.Jak mało malin!!! a jakie czerwone, jak krew!Pewnego dnia do chaty wdowy przybywa hrabia Kirkor ponieważ jego powóz utknął na zepsutym moście.
Zrob tutorial do scratcha xdxdxdxdx. odpowiedział (a) 14.03.2022 o 13:37. Może coś o zwierzętach? Zobacz 2 odpowiedzi na pytanie: O czym moge zrobić prezentacje na informatyke?
GwEe76. Kultura jest bezcenna, ale jeśli jest coś, co można sprzedać, to nawet takie dobra jak książki, obrazy czy dzieła muzyczne można spieniężyć. Nie inaczej jest z mangami czy komiksami. Jednak z czasem zdarza się, że niektóre rosną do rangi białych kruków i na aukcjach, w Polsce czy za granicą, można dostać za nie pokaźną sumkę. Komiksy Zapewne 50 lat temu nikt by nie pomyślał, że za jeden numer komiksu pulpowego, czegoś, co przystoi tylko chłopcom i zdziecinniałym erotomanom, jak ówcześnie uważano, można kupić właściwie nowiutki samochód i to całkiem porządnej marki. Tak, bo przykładowo za jeden pierwszych komiksów z Batmanem, Detective Comics 31 z 1939 roku można było wyciągnąć od kolekcjonerów 290,000 dolarów. A to dopiero początek, bo ceny starych komiksów ciągle rosną: – Amazing Fantasy 15 z pojawiającym się po raz pierwszy Spider-Manem został wyceniony na 400,000 dolarów;– w dość podobnej cenie Action Comics 7, Marvel Comics 1;– o ponad 100,000 dolarów droższyokazał się All-American Comics 16, Detective Comics 1 czy Batman 1;– Superman 1 to już 766,000 dolarów, choć początkowo kosztował przecież zaledwie 10 centów;– Detective Comics 27, w którym pierwszy raz pojawia się Barman, sprzedano kolekcjonerowi za 2,250,000 dolarów;– pierwsza przygoda Supermana w Action Comics 1 kosztowała kogoś aż 2,800,000 dolarów. I pomyśleć, że Jerry Siegel i Joe Shuster otrzymali wtedy marne 130 dolarów za sprzedaż postaci Clarka Kenta… Kolekcjonerzy ostrzą też zęby na figurki związane z postaciami z komiksów. Najrzadsze osiągają wartość kilku tysięcy dolarów jak np. figurka Robina, Batmana, Spider-Mana czy Kapitana Ameryki z 1973 roku – odpowiednio 7,357, 4,627, 1,431 i 1,052 dolarów, a Człowiek-Zagadka z 1944 roku – 1,250 dolarów. Mangi Mangi są znacznie tańsze. Kultura japońska przywiązuje niewielką wagę do rzeczy uważanych za przestarzałe, przez co wymienia się je na nowe zamiast składować. Do tego mangi w Japonii produkowane są często na niskim jakościowo papierze co fatalnie wpływa na jego żywotność. Światowe emocjonalne połączenie mangi papierowej z anime niekoniecznie przekłada się na cenę mangi. Już prędzej wysoką cenę rynkową mogą osiągnąć dedykowane danemu anime artbooki. A te już potrafią całkiem nieźle kosztować. Przykładowo: – Groundworks of Ghost in the Shell 2nD GIG Art Book, 223-stronicowy plan koncepcyjny postaci z Ghost in the Shell, kosztuje dziś 120 dolarów;– Chiho Saito Illustrations – Art of Utena 200 dolarów;– Katsuya Kondo Artworks, prace designera Studia Ghibli z filmu Podniebna poczta Kiki, osiąga 185 dolarów. Przy takich cenach #2 Dragon Ball pierwszego wydania po angielsku sprzedał się całkiem niedawno na Ebay’u za marne 35 dolarów. Za to sporą popularnością wśród kolekcjonerów cieszą się okołomonagowe akcesoria jak figurki postaci czy karty do gry z Pokémon, Naruto czy Duel Masters (Yu-Gi-Oh!). Tu jedna karta potrafi kosztować kilka tysięcy dolarów np. Armament of the Lethal Lords z Duel Masters to koszt 8,000 dolarów, a Dark Magician Girl – 50,000 dolarów! Figurki bywają jeszcze droższe, gdyż najczęściej należą do edycji limitowanych. I tak np. : – figurki ludzkiego wzrostu (!) z Neon Genesis Evangelion to koszt 5,000 dolarów;– naturalnej wielkości Lewi czy Eren (Atak tytanów) to już 14,000 dolarów;– model mecha w skali 1:12 z Gundam to 4-12,000 dolarów;– najdroższą obecnie i sprzedaną figurką jest naturalnych rozmiarów Astro Boy, bo cena za taką przekracza 25,000 dolarów. Polskie komiksy Komiksy polskie, których trochę bał się i nie traktował poważnie PRL, dziś są sporo warte. Szczególnie pierwsze numery czy całe serie. 75 tys. złotych zainkasowano na aukcji za planszę komiksową Papcia Chmiela. Był to Tytus olimpijczykiem i Tytus geologiem z serii Tytus, Romek i A’Tomek. Już cena wywoławcza wynosiła 400 zł. Janusz Christa i jego Kajtek i Koko startował od 500 zł, a Kapitan Kloss Mieczysława Wiśniewskiego od 2 tys. zł. Za komplet Czterech Pancernych i Psa płacono nawet powyżej 2 tys. zł. Oczywiście mowa o komiksach w dobrym stanie, które przedstawiają dla kolekcjonerów dużą wartość. Kto wie co skrywa jakiś zapomniany karton po kochającym komiksy dziadku, leżący gdzieś w rogu strychu… Skąd brać białe kruki? Polskie komiksy czasem uda się wyszperać na jakimś strychu, pchlim targu czy w stacjonarnym antykwariacie. Jednak już mangi czy komiksy zagraniczne łatwiej wyszukać albo w antykwariatach on-line jak choćby albo na aukcjach internetowych. Warto też popytać na grupach i forach zrzeszających członków fandomu. Czasem ktoś zbiera na samochód i chciałby się kilku perełek pozbyć (tak, aukcja o podobnej treści całkiem niedawno królowała na naszym Allegro!). Kto nie pyta, ten nie czyta!
"Niewidzialni", czyli "The Invisibles" - kultowy komiks Granta Morrisona w końcu trafił do Polski. Czy warto sięgnąć po tę słynną pozycję Vertigo? A może po prawie 30 latach od premiery seria mocno się zestarzała? Do niedawna ciężko było być fanem komiksów mainstreamowych w Polsce. Niekiedy nawet na największe dzieła popularnych wydawnictw musieliśmy czekać przez lata. Niektóre do tej pory na nasz rynek nie trafiły. Egmont Polska zasila jednak regularnie domowe biblioteczki miłośników historii obrazkowych, prezentując co jakiś czas prawdziwą 28 latach od premiery w Polsce w końcu ukazał się komiks "Niewidzialni", czyli "The Invisibles", którego scenarzystą jest sam Grant Morrison. To jeden z flagowych tytułów tego szkockiego autora, który przyczynił się do jego sławy. W czasach kiedy powstał, był niepokornym powiewem świeżości i prezentował czytelnikom oklepanych historii superbohaterskich, oniryczno-narkotyczną anarchistyczną podróż do wnętrza skomplikowanego umysłu Morrisona. Seria obrosła kultem, ale kolejne pokolenia mają w naturze podważanie tego, co dla ich protoplastów należy do klasyki. Czy w związku z tym "The Invisibles" przetrwali próbę czasu?Seria "The Invisibles", która ukazała się nakładem Egmont Polska, została podzielona na 4 tomy. Poza Morrisonem autorami "Niewidzialnych" tomu 1 są między innymi rysownicy Jill Thompson, Steve Yeowell oraz Dennis Cramer. Księga pierwsza składa się z 12 numerów oryginalnej serii, które stanowią wprowadzenie do całej historii stworzonej w 1994 roku pod szyldem Vertigo - nieistniejącego już imprintu DC. Fot. foto: Egmont Polska/materiały prasowe Czytelnicy, którzy znają Morrisona, powinni spodziewać się, że krótkie streszczenie tego, co dzieje się w jego komiksach, jest po pierwsze trudne, a po drugie bezcelowe. Aby dokładnie zrozumieć, o czym mowa, należy po prostu sięgnąć po jego dzieła. I nie chodzi jedynie o zawiłości fabularne jego scenariuszy, a przede wszystkim o niuanse, którymi perfekcyjnie operuje, wywołując zamierzony przez siebie efekt, a współpracujący z nim rysownicy tylko mu w tym wtórują. Zresztą, nad czym się tu rozwodzić, skoro sam scenarzysta twierdzi, że część historii została mu podyktowana przez kosmitów podczas podróży do jednak jakoś zachęcić osoby, które o "The Invisibles" słyszały, ale nie wiedzą, z czym to się je. Tym bardziej że decydując się na komiks warty prawie 150 złotych, warto wiedzieć na jego temat więcej, bo zakup może okazać się niewypałem. Świat przedstawiony widzimy oczami nastoletniego Dane'a McGowana - zbuntowanego nastolatka, który okazuje się posiadać nadludzkie moce i prawdopodobnie być następnym Buddą. Z tego powodu zostaje zrekrutowany przez tajemniczego psychogonitywnego hakera i maga chaous o pseudonimie King Mob do tytułowej grupy, będącej zbieraniną unikatowych Niewidzialnych należą ponadto pochodząca z niedalekiej przyszłości Ragged Robin, była nowojorska policjantka znana jako Boy praz transpłciowa czarownica Lord Fanny. Grupie pomagają też inni bohaterowie - członkowie Invisibles z pozostałych jednostek, pochodzących z różnych miejsc w czasie i przestrzeni. Nie brakuje też postaci historycznych. Warto bowiem dodać, że tytułowa drużyna, to działająca od tysiącleci grupa, która prowadzi niewidzialną psychiczną wojnę z istotami pochodzącymi z innego "Niewidzialnych" można więc trochę myśleć w kategoriach "Matrixa" po LSD z elementami magii. Początkowo fabuła niezwykle przypomina losy bohaterów słynnego filmu sióstr Wachowski, a trzeba zaznaczyć, że komiks Morrisona zadebiutował kilka lat przed premierą "Matrixa". Fot. foto: Egmont Polska/materiały prasowe "The Invisibles" teoretycznie należy traktować jako komiks superbohaterski. Czytelnicy "Doom Patrol" odnajdą pewne wątki wspólne, ale tym razem Morrison wychodzi poza ramy tradycyjnej opowieści superhero w o wiele bardziej radykalny sposób. Gatunkowo "Niewidzialni" są tak zróżnicowani, jak główni bohaterowie komiksu. Jest barwnie, zaskakująco, nie brakuje zwrotów akcji, ale nie są to tanie, oklepane zabiegi fabularne, a raczej przewroty dokonujące się w głowach czytelników. Można się więc pokusić o tezę, że Morrison poprzez swój komiks próbował robić to, co King Mob czyni na kartach "The Invisibles" - hakować umysły ludzi. Nie bez powodu kilkukrotnie podkreślał w wywiadach, że ten bohater to jego alter ego i nie chodzi jedynie o podobieństwo z protagonistów to żywa, wielowymiarowa istota. Nie brakuje im "komiksowych", karykaturalnych cech, ale Morrison buduje bohaterów, bawiąc się medium, jakim jest komiks, więc nic w tym dziwnego. Nie pierwszy raz z resztą, bo ten twórca słynie z demiurgicznego wręcz podejścia do tworzonych przez siebie scenariuszy. Z łatwością lepi własny zawiły świat z dobrze znanych elementów. Nadaje im jednak zupełnie nowych znaczeń, nie stroniąc przy tym od charakterystycznego dla siebie poczucia to zwykle bywa z pochodzącymi z Wysp Brytyjskich twórcami komiksowymi, należącymi do pokolenia Morrisona, w "Niewidzialnych" nie brakuje rebelii i zadziorności. Scenarzysta wielokrotnie wchodzi w polemikę z płytką popkulturą świata Zachodu. Nie jest to jednak tylko złośliwa krytyka, czy parodia pewnych zjawisk w kulturze popularnej, ale próba uszlachetnienia jej na pokręcony sposób autora. "The Invisibles" są więc komiksem anarchistycznym, antysystemowym i wywrotowym pełną rysunki w "Niewidzialnych" są utrzymane w podobnej stylistyce typowej dla komiksów drugiej połowy lat 80. i 90. XX wieku. Pierwsze cztery zeszyty narysowane zostały przez Steve'a Yeowella. W kolejnych 5 numerach możemy podziwiać pracę Jill Thompson. Autorami do trzech ostatnich zeszytów byli natomiast Chris Weston, John Ridgway oraz Steve Parkhouse. Zmiany rysowników są zauważalne, ale nie są to drastyczne skoki. Komiks jest więc spójny pod względem wizualnym, a różnice widać głównie w niuansach. Niektórzy rysownicy są bardziej szczegółowi, inni idą w stronę schematu, ale jeśli wychowywaliście się na komiksach z przełomu dwóch ostatnich dekad minionego tysiąclecia, poczujecie się jak w "Niewidzialni" nie są jeśli chodzi o rysunki drugimi "Strażnikami", gdzie obraz szedł krok w krok za słowem pisanym, ale w tej serii również nie brakuje pamiętnych kadrów pełnych różnego rodzaju symboli o różnorodnym znaczeniu. Rysunki najzwyczajniej w świecie pasują do trochę poszatkowanej i zawiłej historii snutej przez Morrisona i stanową jej perfekcyjne wspomnieć o polskim wydaniu komiksu. Twarda okłada i dobry jakościowo papier to standard, więc w tej kwestii nie ma się nad czym rozwodzić. Brakuje jednak elementów, do których przyzwyczaiły nas trade paper backi wydawane przez Egmont. Zazwyczaj oprócz samego komiksu pojawiają się bowiem dodatki w postaci szkiców koncepcyjnych, wywiadów z autorami, wstępów czy posłowia. W tomie 1. "Niewidzialnych" nie ma nic. Warto jednak pochwalić tłumaczenie Pauliny Braiter, która spisała się świetnie, biorąc pod uwagę zawiłości językowe stosowane przez Morrisona. Twórca bowiem nie tylko bawi się formą, ale w równie plastyczny sposób operuje słowem. Fot. foto: Egmont Polska/materiały prasowe Podsumowując, 1. tom "Niewidzialnych" nie jest komiksem, który przypadnie do gustu wszystkim. I nie chodzi jedynie o to, że ze względu na wulgarny język i niekiedy drastyczne sceny oraz poważne tematy seria została oznaczona stempelkiem "Tylko dla dorosłych". Nie każdemu podejdzie styl Morrisona, ale problemem może okazać się również odmienna od dzisiejszych standardów kreska rysowników. Nie oznacza to oczywiście, że "The Invisibles" to komiks, który powinni kupić sobie tylko boomerzy, pamiętający czasy seria nadal aktualna, chociaż szybko można wyłapać, że jej akcja nie rozgrywa się w XXI wieku. Mimo to porusza uniwersalne kwestie, a fakt, że wielokrotnie daje szerokie pole interpretacyjne, nadaje serii ponadczasowości. Jest to niezwykle inteligentna i metatekstualna rozrywka, która wygrywa subtelnościami, chociaż nie brakuje jej swego rodzaju przyziemnej ordynarności, rozumianej jako komplement. Nawet jeśli uważacie Morrisona za szarlatana, warto jednak z czysto historycznego punktu widzenia, sięgnąć po komiks, który stał się, o ironio, klasyką tego medium i wyniósł gatunek superhero na zupełnie nowy poziom. Jeśli jednak znacie poprzednie i kolejne dokonania szkockiego scenarzysty i z jakiegoś dziwnego powodu nie czytaliście jeszcze "Niewidzialnych", zapewne nie trzeba Was przekonywać do 9/10
.Shady. zapytał(a) o 17:10 O czym zrobić komiks na polski? dajcie jakieś pomysły temat jest dowolny 0 ocen | na tak 0% 0 0 Odpowiedz Odpowiedzi Seta... odpowiedział(a) o 17:10 yyy Narkotyki mogą być? 0 0 Ludowie ! odpowiedział(a) o 17:13 No nie wiem... Może o jakiejś dziewczynce co zgubiła się w lesie czy coś ? : D 0 0 Uważasz, że ktoś się myli? lub